środa, 19 marca 2014

♥ Rozdział 6 ♥

  Rikka i Yuuta właśnie siedzieli w salonie, prowadząc poważną rozmową z młodszą siostrą chłopca. Oboje byli niesamowicie zestresowani, tworząc tym samym napiętą atmosferę.
 Cała czerwona Takanashi non stop zerkała gdzieś na bok, nie wiedząc jak rozpocząć temat, o który poprosiła Yui. Zielonooki ze spuszczoną głową cały się trząsł. To było dla nich po prostu trudne. O wiele za trudne. Nawet trening Shinki to przy tym pikuś. "Czemu zebrało jej się na to teraz?!"...
  - Więc? Skąd się biorą dzieci? - Spytała z delikatnym uśmiechem szatynka.
  - No... eee... więc... - Zaczęła Rikka, nerwowo drapiąc się w tył głowy. Była dopiero niedziela a już czuła się jakby została zaciągnięta przez nauczyciela do tablicy i miała odpowiadać na pytanie. Najtrudniejsze pytanie, na które nie potrafiła ot tak po prostu odpowiedzieć.
  - Shinka ci powie! - Nagle wyrwał się Yuuta, wstając. Granatowowłosa wpatrywała się w niego zszokowana przez dłuższą chwilę, by po chwili odetchnąć z ulgą. Cała trójka wyszła z mieszkania, ruszając w stronę willi Nibutani. Gdy mała Tsukume w podskokach szła przed nimi, w łapce trzymając mały notatnik, jej starszy brat chwycił dłoń swojej dziewczyny.
  - Sprytne. Zwalimy całą czarną robotę na Liderkę. - Wyszczerzyła ząbki.
  - Mhm. - Przytaknął główką.
  - Tylko potem zginiemy śmiercią tragiczną... - I od razu dobry humor Rikki prysł niczym mydlana bańska.
  - E tam... będziemy się chować i unikać jej. Od dwóch do trzech miesięcy o tym zapomni... - Mruknął, klepiąc ją po główce. Po chwili byli już pod domem złotookiej. Zaraz po zadzwonieniu, otworzyła im młodziutka, zielonowłosa pokojówka z niepewnym uśmiechem.
  - Dzień dobry. Jest może Shinka? - Spytała dziewczyna z przepaską.
  - Oczywiście! Już wołam! Księżniczko, goście! - Krzyknęła pokojówka. - Może wejdziecie?
  - Tak. Ma Pani może herbaty? Chętnie bym się napiła. - Uśmiech Rikki, po mimo, iż rozbrajający, nie wydawał się być na miejscu, przez co Yuuta z podirytowaniem uderzył ją w czoło, przez co Yui, wcześniej zafascynowana śliczną pokojówką, mimowolnie przeniosła na nich wzrok.
  - Nie, nie... proszę tylko przekazać Shince, że zostawiamy małą pod jej opieką. I żeby odpowiedziała na jej pytanie. - Rzekł Yuuta, delikatnie popychając zielonooką w stronę zielonowłosej, po czym szybko uciekli.
  - Hmm? O, Yui, miło cię widzieć. - Uśmiechnęła się brunetka, wychodząc zza rogu. - Minami, możesz się oddalić. - Dodała, a pokojówka się skłoniła, od razu odchodząc. - Więc co cię tutaj sprowadza?
  - Yuuta i Rikka kazali mi cię spytać, bo sami nie chcieli mi odpowiedzieć, więc... skąd się biorą dzieci? - Spytała z delikatnym uśmiechem, od którego biła dziecięca niewinność. Shinka mimowolnie się cofnęła, cała czerwona, zasłaniając sobie dłońmi twarz. W głowie aż jej huczało. Od zawsze miała bzika na punkcie... oczywiście w negatywnym sensie. Nawet zwykłe myśli na ten temat doprowadzały ją do szału ze wstydu, a co dopiero rozmowa... Nie mogła uwierzyć... tak podle ją wykorzystać...
  - Wiesz... eee... Dekomori ci odpowie. Mieszka niedaleko. - Nerwowy chichot wyrwał się z jej ust. Chwyciła sweter, następnie opuszczając swoją posesję w raz z siedmiolatką. W myślach już układała plan zemsty na tamtej parce. Dziesięć razy cięższy trening nie będzie wystarczał. "Będą błagali o szybką śmierć podczas tortur jakie im przyszykuję." ~ Właśnie tego typu myśli kłębiły się w jej główce.
  - Shinka! - Krzyk swojej znajomej zza pleców wyrwał ją z fantazji. Odwróciła się na pięcie z prędkością światła, delikatnie popychając Yui w stronę blondynki.
  - Deko! Zajmij się nią! Ma do ciebie pytanie! - Zawołała do Sunako, po czym już jej nie było.
  - O! Mini Tsukume! - Lekko zdziwiona zachowaniem przyjaciółki, blondynka pogłaskała dziewczynkę po główce. - Jakie to pytanie?
  - Skąd się biorą dzieci? - Zadała pytanie, a Dekomori patrzyła na nią przez chwilę z nic nie rozumiejącym uśmiechem, po czym jedyne co udało jej się z siebie wydobyć to krótkie i jakże inteligentne "E?".
  - Dekuś! - Do uszu blondynki doszło wesołe wołanie Kumin zza jej pleców.
  - Kurusu ci powie! - Pisnęła i po chwili już jej nie było. Zdziwiona szatynka w towarzystwie Orekiego podeszła bliżej siostry Yuuty, po czym kucnęła, delikatnie czochrając jej włosy.
  - O co chodzi? - Przewrócił oczyma Haruka, krzyżując ręce pod klatką piersiową.
  - Skąd się biorą dzieci? - Westchnęła, otwierając swój notatnik, na co chłopak zadławił się powietrzem. W tym samym czasie Rikka i jej chłopak siedzieli sobie na huśtawkach, wcinając lody.
  - Ciekawe jak zareagowała Liderka... - Zaczęła się zastanawiać na głos.
  - Pewnie coś z ten deseń: C~c~c~c~co?! Jak?! Gdzie?! Dlaczego chcesz to wiedzieć?! Zboczeniec! Henati jakich mało! O~o~olaboga! Ratunkuu! - Zaczął naśladować piskliwym głosem złotooką. Granatowowłosa przez chwilę nie mogła pohamować śmiechu, jednak patrząc przez ramię swojego ukochanego zamarła cała blada.
Yuuta oczywiście od razu zorientował się o co chodzi, przerażony odwracając się do tyłu. Tak jak sądził, za nim stała wściekła Liderka. Nim jednak cokolwiek zrobiła zaczęła się drzeć na całe gardło "Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie! Jak mogliście mi to zrobić?!" Po chwili spojrzała na nich z pode łba, a w okół roztoczyła się ciemna, mroczna aura.
  - Hy... hyhy... hyhyhy... zginiecie marną śmiercią... pasożyty trzeba tępić... rozgniotę was jak robale... - Zaczęła się śmiać jak obłąkana, przez co po plecach tamtych przeszedł naprawdę nieprzyjemny dreszcz. Powoli zaczęli się wycofywać, aż natrafili na ogrodzenie.
  - Teraz to już po nas... - Szepnęła załamana dziewczyna.
  - Zginiemy w najgorszy możliwy sposób... - Jęknął chłopak.
  - Pewnie nasze zwłoki nigdy nie zostaną odnalezione! - Pisnęła z przerażeniem.
  - Sądzisz, że mogłaby je zjeść? - Spytał z lekkim obrzydzeniem.
  - W tym stanie jest zdolna do wszystkiego... - Przytuliła się do niego.
  - Żegnaj okrutny świecie! - Krzyknęli w momencie, gdy ta zrobiła krok ku nich. I właśnie w tym momencie poleciała do przodu... gdyż wleciała na nią zasapana Deko.
  - Czekajcie... swoją drogą gdzie jest Yui? - Spytał brat siedmiolatki.
  - Właśnie. Shinka? - Mruknęła Rikka, marszcząc brwi.
  - Oddałam ją pod opiekę Sunako. - Odparła, unosząc ręce do góry w geście rozejmu.
  - A ja Kumin... - Zaczęła, jednak krzyk "Co?!" tamtej trójki jej przerwał.
  - Jak mogłaś jej dać do opieki dziecko?! - Wstrząśnięty Tsukume ledwo stał na nogach.
  - Nie rozumiem w czym problem. - Prychnęła blondynka.
  - Gdy miała się zająć moim kotem, on uciekł. I znalazłam go! Po tygodniu w sąsiednim mieście. - Mruknęła granatowowłosa, opierając się o ogrodzenie.
  - Ty masz kota? - Spytała zaskoczona.
  - Tak... ale teraz cały czas siedzi na szafie przez traumę. - Pociągnęła nosem.
  - Yui... była taka młoda... pełna tej dziecięcej niewinności... za co?! - Krzyknęła Shinka, padając na kolana.
  - Musimy ich znaleźć zanim będzie za późno! Dopiero co im zwiałam! Nie mogą być daleko! - Postanowiła błękitnooka, poprawiając kucyki. Po chwili wszyscy zgodnie pokiwali głową, rozdzielając się i przeszukując całe miasto. Nigdzie nie mogli jednak znaleźć ani siostry Yuuty, ani przyjaciółki. W końcu wszyscy, gdy zaczęło się ściemniać, na wyczerpaniu sił spotkali się pod całodobowym, "zdając relacje".
  - Nie ma ich we wschodniej części miasta. - Wysapała Takanashi.
  - Na zachodzie i północy też nic. - Szepnęła Liderka.
  - W środkowej dzielnicy, na głównym rynku i tam gdzie ich zostawiłam również brak. - Dekomori przetarła dłonią spocone czoło.
  - Cholera... na południu też nic nie ma. Sprawdziłem również na obrzeżach i odwiedziłem sąsiednie miasteczka. Nigdzie ich nie było. - Skrzywił się, łapiąc za niesamowicie szybko bijące serce. Cóż, w ciągu czterech godził wykorzystał naprawdę dużo życiowej energii. Każdy zwykły człowiek ją posiadał: między innymi dlatego mogą biegać, poruszać się i tym podobne. U magów i wybrańców jest ona bardziej rozwinięta i ma większy "zbiornik", dzięki czemu mogą biegać o wiele szybciej, skakać o wiele wyżej i uderzać z większą siłą, o której zwykłym ludziom by się nawet nie śniło.
  - Hmm? Co wy tu robicie? Wyglądanie koszmarnie... - Usłyszeli głos swojej przyjaciółki. Wszyscy spojrzeli na szatynkę wychodzącą ze sklepu z małą Yui i Haruką. Wszyscy zajadali się lodami, a im po prostu miny zrzedły, a chęć mordu wzrosła.
  - Gdzie wy się podziewaliście?! Szukaliśmy was! Kumin, czemu nie zadzwoniłaś?! Jesteś nieodpowiedzialna! Jak tak w ogóle można?! Wiesz jak myśmy się martwili?! - Wrzeszczała Shinka, przytulając zszokowaną siostrzyczkę swojego przyjaciela.
  - Przepraszam... Dekomori kazała mi się nią zająć, więc razem z Orekim wybraliśmy się do centrum handlowego pochodzić po sklepach. Kupiłam jej taką uroczą bluzeczkę. No a potem wybraliśmy się na lody... - Zaczęła z zamyślonym wyrazem twarzy, a czwórka przyjaciół bezsilnie opadła na chodnik.
  - Najważniejsze, że nic im nie jest... - Odetchnęła z ulgą granatowowłosa.
  - Tak w ogóle... to odpowiedziałaś na jej pytanie? - Spytała z zaciekawieniem złotooka.
  - Nie musiałam. - Pokręciła przecząco głową, a na twarzy reszty wymalowało się nie małe zdziwienie.
  - Widzicie, miałam zrobić eksperyment. Wiem doskonale skąd się biorą dzieci... Sensei kazała mi popytać starsze ode mnie osoby właśnie o to i zapisywać jak reagują. - Odparła z uśmiechem Yui, machając notatnikiem.
  - Co?! - Pisk czwórki przyjaciół rozniósł się echem po uliczce w raz ze śmiechem Orekiego, Kurusu i małej Tsukume.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz